Komputerowi dżihadyści Bliskiego Wschodu
Odpowiedzi członków INF , dyrektor naukowy Instytutu Orientalistyki Rosyjskiej Akademii Nauk, członek korespondent Rosyjskiej Akademii Nauk V.V. Naumkina na pytania odpowiedzialnych redaktorów IMEMO RAN w roczniku doktora West-East-Russia Years. D.B. Malysheva i doktor historii V.G. Horos.
V.G. Khoros: Witalij Wiaczesławowicz, wydarzenia na świecie, które zmuszają nas do udoskonalenia lub nawet zmiany zwykłych koncepcji i pomysłów. Jako historyk kojarzyłem terroryzm z działaniami stosunkowo małych radykalnych grup opozycyjnych. Tak było w XIX wieku, tak było głównie w XX wieku, chociaż stopniowo skala aktów terrorystycznych rosła i nabrała charakteru międzynarodowego. Ale teraz terroryzm stał się nie tylko rodzajem „międzynarodowego”, zmienił swój wygląd, przekształcił się w wojnę, w akcję rządu, choć arbitralnie, ale. Gdzie może prowadzić ten trend - do trzeciego świata?
V.V. Naumkin: Rzeczywiście, jeśli tak jest, gdzie trzeba cały czas zmieniać zwykłe pomysły, to na Bliskim Wschodzie. Masz rację, terroryzm zmienił się i został zmutowany od samego początku. To prawda, że nie nazwałbym tych grup, które wykorzystywały akty terrorystyczne po raz pierwszy w historii, przeciwnikom politycznym i ideologicznym, aby byli mali. Na przykład w starożytności jest to ruch fanatyków w Judei w I wieku naszej ery. BC - I c. AD a zwłaszcza ich najbardziej radykalne skrzydło, które Rzymianie otrzymali pod nazwą Sikarii, czyli „sztylety”. A najbardziej znani jako terroryści w średniowieczu byli członkowie sekty izmailickiej Nizari, którzy nazywani byli „Hashshashin”, tj. „Hashishnikami” (w europejskiej wersji „zabójców” - słowo, które weszło do języków zachodnioeuropejskich), ponieważ niezasłużenie przypisywano im miłość do tego narkotyku, którą rzekomo ogłupiali przed popełnieniem morderstw politycznych. Ci ludzie powstali pod koniec XI wieku. w dolinie Alamut między irańskimi Wyżynami a wybrzeżem Morza Kaspijskiego, jego własne państwo, kierowane przez Hassana bin al-Sabbaha, istniało do XIII wieku. Nie była to grupa, lecz państwo i zbudowana na zasadach religijnych.
Podstawą dzisiejszej GI jest również projekt budowania państwa, a tutaj podstawą jest religia, nawet jeśli w jej ekstremistycznej, wypaczonej interpretacji. Ale to jest inna epoka, inni ludzie, inna ideologia i inny porządek. Co dziwne, widzimy, że ta straszna, nieludzka ideologia, która jest przywiązana do odzieży religijnej, tylko kompromitująca islam, przyciąga jednak do siebie. Wojna, która wybuchła między różnymi interpretacjami islamu, głównie między sunnitami i szyitami, a także między różnymi kierunkami sunizmu, zagraża istnieniu całych państw i grozi nabyciem regionalnego, jeśli nie globalnego wymiaru.
Ale ta wojna stała się także biznesem i sposobem na rozwiązywanie zadań geopolitycznych przez regionalne mocarstwa walczące o wpływy. Wiele uzbrojonych oddziałów syryjskiej opozycji łatwo zmienia partnerów i ideologiczną kolorystykę dla celów handlowych. Jako jeden z najpoważniejszych i najbardziej obiektywnych brytyjskich dziennikarzy, Patrick Cockburn pisze: „Niektóre grupy powstańcze wokół Damaszku, które niedawno przyjęły nazwy„ islamistyczne ”, aby otrzymać fundusze od Saudyjczyków i innych terenów zalewowych, zmieniły je na bardziej„ świeckie ” brzmiące „mając nadzieję na wsparcie ze strony Amerykanów”.
Ale naiwne mity o „umiarkowanych” opozycjonistach są niezniszczalne. Weźmy jeszcze jedno z powszechnych nieporozumień. Zachodni politycy i dziennikarze, entuzjastycznie zaangażowani w zaciekłą wojnę informacyjną, stale oskarżają B. Assada o współpracę z IG. W rzeczywistości siły rządowe Syrii od samego początku walczyły z IS, ale oszczędzały siły, aby uniknąć zbyt wielu ofiar w wojnie z silnym przeciwnikiem. Według P. Cockburn w 2014 r. Mogli z powodzeniem walczyć tylko na jednym froncie. Ale „teoria spiskowa” o unii Damaszku z IG, tak ukochana przez zachodnich dyplomatów i opozycję syryjską, według brytyjskiego dziennikarza, „wykazała swoją fałsz, gdy IG zaczął wygrywać na polu bitwy”. Porównuje to do innego mitu, który były premier Nouri al-Maliki wymyślił, aby usprawiedliwić swoje niepowodzenia wojskowe po tym, jak dżihadyści pojmali Mosul, kiedy oskarżył Kurdów o „wbicie noża z powrotem do Bagdadu” we współpracy z IG. Powiedział, że Erbil (główne miasto irackiego Kurdystanu) to „siedziba Państwa Islamskiego, Baasistów, Al-Kaidy i terrorystów.
Miejmy jednak nadzieję, że w końcu nie dojdzie do wojny światowej.
V.G. Khoros: Ale to właśnie świat islamski kojarzy dziś takie zagrażające bezpieczeństwu zjawisko jak międzynarodowy terroryzm. Eksperci twierdzą, że odgrywa wiodącą rolę: różnego rodzaju turbulencje, które od dawna mają miejsce w regionie Bliskiego Wschodu, lub naturę samego islamu jako religii, jeśli, powiedzmy, pamiętać, że islam został utworzony i istniał przez długi czas jako religia zdobywców? Innymi słowy, terroryzm islamistyczny ma powody sytuacyjne lub bardziej fundamentalne, lub oba? Jaka jest twoja opinia na ten temat?
V.V. Naumkin: Nigdy nie słyszałem o żadnych sporach między specjalistami na temat tego, czy za tę sytuację winić można zawirowania na Bliskim Wschodzie czy agresywny charakter islamu jako religii. Jest możliwe, że niektórzy z ignorantów, którzy hodowali w naszym kraju w ogromnej liczbie, w tym ci, którzy manipulują bogey terroryzmu, aby promować islamofobiczne i arabofobiczne (a teraz Turkophobic w modzie), które są nie mniej niebezpieczne dla wygodnego istnienia naszego wielo-religijnego i wieloetnicznego społeczeństwa, niż spierać się o to bezpośrednio terroryzm. Niestety, niektórzy z tych tak zwanych specjalistów, którzy nic nie wiedzą o świecie islamu i świecie arabskim (perskim, tureckim itp.), Nie opuszczają ekranów telewizyjnych, wzywając ich do zapomnienia o prawach palestyńskich Arabów, by wymazać każde państwo bliskowschodnie. To powoduje bolesną reakcję muzułmanów.
Czy chrześcijaństwo lub judaizm winą za paranoiczne konstrukcje takich pseudo-ekspertów? Szanujący się specjalista nigdy nie pomyślałby o obwinianiu religii za terroryzm. Kiedy Europejczycy podbili Amerykę lub Australię, w których zabili lub peretravili (jak w Tasmanii) dużą część ludności tubylczej, nie byli chrześcijanami? Nie mówię o konfiskatach kolonialnych Zachodu w krajach Azji i Afryki, o krwawym tłumieniu ruchów wyzwoleńczych (wystarczy przypomnieć sześcioletnią wojnę Francuzów w Algierii). Ale jednocześnie nikt nie mówi, że chrześcijaństwo jest religią zdobywców. Mongołowie rozpoczęli także swoją potężną, a czasem destrukcyjną falę podbojów, nie będąc muzułmanami. A podboje arabsko-muzułmańskie, które rozpoczęły się w VII wieku, z reguły nie towarzyszyły rozlewowi krwi. Chrześcijanie i Żydzi przez wieki żyli spokojnie obok muzułmanów. Wszystkie cztery najstarsze cerkwie na Bliskim i Środkowym Wschodzie z powodzeniem karmiły swoje liczne stada, choć dziś sytuacja jest krytyczna. Żydzi prześladowani w chrześcijańskiej Hiszpanii znaleźli schronienie u muzułmańskich muzułmanów. Nawiasem mówiąc, tradycja ta była kontynuowana w XX wieku: Żydzi, którzy uciekli przed Hitlerem, schronili się w Maroku.
W średniowieczu Bizancjum nadal istniało obok kalifatu arabskiego, a bizantyjczycy czuli się znacznie bardziej komfortowo w Damaszku, Bagdadzie czy Kairze niż w Paryżu czy Rzymie. Średniowieczni Europejczycy, którzy w czasach wypraw krzyżowych zapożyczyli wiele osiągnięć kulturowych od Arabów muzułmańskich, nie dostrzegli w nich dostatecznie wysokiej wolności, która odróżniałaby życie intelektualne Kalifatu. Zauważam, że nawet słynny historyk islamu Bernard Lewis, czasami bardzo krytyczny wobec niektórych aspektów swojego dziedzictwa, nazwał zachowanie krzyżowców na Wschodzie „potwornym i barbarzyńskim”. I jak pisze badacz zachodniej krucjaty Steven Ransiman: „Zachodni chrześcijanin nie podzielał bizantyńskiej tolerancji i poczucia bezpieczeństwa. Był dumny z bycia chrześcijaninem i, jak wierzył, spadkobiercą Rzymu; jednocześnie był świadom, że pod wieloma względami cywilizacja muzułmańska była wyższa niż jego ”.
W sporach publicznych i na stronach ich książek arabscy filozofowie perypatetycy spierali się na przykład z teologami Mutacalli o to, czy nasz świat jest wieczny czy stworzony. Strasznie jest myśleć, jaki los Świętej Inkwizycji przygotowałby dla tych sporów w Europie (zachował on instytucję śledztwa w sprawie tortur do połowy XIX wieku). Jednak nie do pozazdroszczenia los oczekiwałby ich w wielu krajach świata muzułmańskiego. Ale to, jak mówią, to inna historia. Chcę tylko powiedzieć, że to nie religia jest winna, ale ci, którzy nią manipulują, i fanatycy, którzy zawsze byli we wszystkich religiach, a nie tylko w religiach. I całkowicie absurdalne jest szukanie źródeł obecnego terroryzmu w średniowiecznej historii arabskiego państwa muzułmańskiego.
Zauważę również, że tak jak Zachód i jego kultura są potępiane za rozwiązłość, niemoralność i permisywizm w dzisiejszym świecie muzułmańskim, w XIX wieku Na Bliskim Wschodzie obwiniali europejscy podróżnicy. Według słów słynnego amerykańskiego pisarza Edwarda Saida: „każdy Europejczyk podróżujący na Wschodzie lub na stałe tam mieszkający musiał bronić się przed swoim niepokojącym wpływem ... W większości przypadków wydawało się, że Wschód obraża standardy przyzwoitości seksualnej ...”.
Niemniej jednak, jeśli przyjrzymy się naszym czasom, w których terroryzm w świecie islamskim, a właściwie w jego segmencie Bliskiego Wschodu, naprawdę rozkwitł, zauważam, że wśród terrorystów są także zwolennicy innych religii i systemów ideologicznych. Według Narodowego Konsorcjum ds. Badań nad Terroryzmem i Odpowiedzi na Terroryzm (USA) w latach 2013-2014. największą liczbę ataków terrorystycznych na świecie popełniło pięć grup: IG (1083 ataki terrorystyczne w 2014 r. i 6 286 zabitych przez nich), talibowie (odpowiednio 894 i 3 492), Al-Shabab (497 i 1 022), Boko Haram (453 i 6 644) oraz Komunistyczna Partia Indii - maoista (305 i 188). Ponad 60% wszystkich ataków terrorystycznych zostało popełnionych w pięciu krajach (Irak - 3 370, Pakistan - 1 821, Afganistan - 1 591, Indie - 763, Nigeria - 662), ale 78% ofiar ataków terrorystycznych zginęło w Iraku w Nigerii. Afganistan, Pakistan i Syria). W tym przypadku wszystkie pięć grup przejęło więcej zakładników. Najwięcej osób w 2014 r. Uprowadzono w Iraku (2 658), a następnie w Nigerii (1 288), Indie zajęły 6 miejsce (302). Handel zakładnikami stał się jednym ze źródeł finansowania działalności terrorystycznej Państwa Islamskiego i innych grup ekstremistycznych.
V.G. Khoros: Czasami uważa się, że świat islamski jest gorszy niż inne regiony wpisujące się w erę globalizacji, znacznie opóźnione pod względem ekonomii, technologii i edukacji. Czy to możliwe, że przemoc jest rekompensatą za opóźnienie, wynikającą z braku możliwości reagowania na naprawdę trudne problemy i wyzwania globalizacji?
V.V. Naumkin: Takie rozważanie jest rzeczywiście często wyrażane przez poważnych ekspertów. W rzeczywistości jednak świat islamski jest tak odmienny, że wszelkie uogólnienia będą po prostu błędne. Największy kraj muzułmański, Indonezja, rozwija się bardzo szybko i rozwija się, zaskakując sukcesem nowoczesnego, w tym technologii informacyjnych, Malezji. Pod względem PKB na podstawie parytetu siły nabywczej Indonezja zajmuje 8 miejsce na świecie, tutaj nie jest tak daleko od naszego kraju, który jest już na 6. miejscu. I nie zapominajmy, że szybko rozwijające się Indie są częściowo także częścią świata islamskiego - w końcu żyje w nim co najmniej 150 milionów muzułmanów. Różnica w poziomach rozwoju państw islamskich jest nie mniejsza niż między nimi a krajami rozwiniętymi. Jest opóźnienie, ale jest też postęp.
Pierwsze miejsce na świecie pod względem PKB per capita według parytetu siły nabywczej, oparte na danych MFW z 2014 r., Tradycyjnie trzymanych w Katarze - 143 427 USD, pozostałe najbogatsze państwa muzułmańskie to: 4 miejsce - Brunei (73 233) , 5., Kuwejt (71.020), 7., Zjednoczone Emiraty Arabskie (64.479, 12., Bahrajn (51.714). Dla porównania: Stany Zjednoczone uplasowały się na 10. miejscu na liście 54.597 USD. w tym samym roku Jemen pokazał tylko 3,774 USD w tym samym roku, a jest to bliski sąsiad monarchii arabskich, zauważam, że lista tradycyjnie zamknęła Tokelau, terytorium rządzone przez Nową Zelandię; W rzeczywistości wydaje się, bogata metropolia może dostarczyć trzy małe wyspy bardziej lub mniej tolerowane rozwój.
Powiesz - te wskaźniki ekonomiczne to nie wszystko i to prawda. Przypomnijmy jednak jeden ważny system oceny rozwoju. Jest to tak zwany wskaźnik rozwoju społecznego (HDI) wprowadzony przez Program Narodów Zjednoczonych ds. Rozwoju (UNDP), dobrze znany. Bierze pod uwagę takie wskaźniki, jak szansa na długie i zdrowe życie, zdobycie wykształcenia i przyzwoity standard życia, wolność polityczna, zagwarantowane prawa i poczucie własnej wartości. Tak więc w raporcie UNDP z 2015 r. Dotyczącym HDI Norwegia zajmuje pierwsze miejsce w indeksie (0,944). Arabia Saudyjska - na 39. (0,837 ,, Zjednoczone Emiraty Arabskie - na 41. (0,835), Bahrajn - na 45. (0,824), Kuwejt - na 48. (0,816).
Nasz kraj zajmuje dość wysokie miejsce na liście - 50. (0,798). Nawiasem mówiąc, sam HDI został ukuty w 1990 r. Przez przedstawiciela kraju muzułmańskiego - pakistańskiego ekonomistę Mahbuba ul-Haqa jako „alternatywny wskaźnik postępu ludzkiego”. W wielu, nie tylko najbogatszych krajach świata islamskiego, istnieje rozwinięty system nowoczesnego szkolnictwa wyższego, wysokiej jakości opieka medyczna. Oczywiście, z powodu konfliktów zbrojnych, wskaźniki HDI w wielu krajach na Bliskim i Środkowym Wschodzie są drastycznie zmniejszone.
Ale jeśli masz na myśli podatność choroby na radykalizm, to jest ona wyższa w niektórych najbardziej rozwiniętych krajach świata islamskiego niż w pozostałych. I jeszcze jedna ważna uwaga. Zarówno ekstremizm, jak i terroryzm są także twarzami globalizacji. Bez swobody przemieszczania się ludzi, kapitału i informacji terrorystom będzie trudno. Rekrutacja ludzi do grup terrorystycznych odbywa się głównie za pośrednictwem sieci World Wide Web, terroryści wykorzystują najbardziej zaawansowane środki komunikacji, nowoczesną broń, możliwości finansowe i giełdowe, otwartość handlu.
I ogólnie, kiedy słyszę rozmowę o opóźnieniu świata islamskiego, nie mogę pozbyć się myśli o ich analogii z argumentami europejskich projektantów obecnego systemu państw narodowych na Bliskim Wschodzie. Nowa mapa regionu została szybko zastąpiona przez dwóch dyplomatów w 1916 r. - Brytyjczyk Marc Sykes i Francuz Francois Georges-Picot, którzy postawili sobie za zadanie uniemożliwienie utworzenia niezależnego państwa arabskiego na miejscu osmańskich wiosek i objęcie ich mandatem potęg europejskich.
Jednocześnie, jak wynika z dokumentów archiwalnych, wywodzili się z faktu, że Arabowie nie są w stanie zarządzać swoimi społeczeństwami i są skazani na stanie się wasalami Wielkiej Brytanii i Francji. Sir Sykes, 6. Baronet ze Sledmirskiego, po wizycie w Kairze, protekcjonalnie podzielił elitę intelektualną Bliskiego Wschodu na pierwszą, drugą i trzecią klasę „Starożytnych” („Gęsty”) i odpowiednio „Współczesnych” („Zaawansowany”). W tej pół-biologicznej klasyfikacji tylko pierwsi „Współcześni” mieli szczęście, do których przydzielono „osoby z dobrych rodzin, które w pełni zaakceptowały zachodnią edukację”. Konsekwencje pospiesznej inżynierii dwóch dżentelmenów z Bliskiego Wschodu rozluźniają się do dziś.
Domniemane dziedzictwo kolonialne. Słynny oficer wywiadu i znawca życia Beduinów Thomas Lawrence podczas pierwszej wojny światowej napisał krótki wykład traktatowy dla brytyjskich oficerów wysłany, aby służyć w Hejaz, „Dwadzieścia siedem artykułów”, gdzie były przydatne i bardzo egzotyczne wskazówki. Przytoczę jeden przykład: „Niewolnik wychowany w Hejaz jest najlepszym sługą, ale ponieważ zasady zabraniają obywatelom brytyjskim ich posiadania, najlepiej jest je„ wynająć ”. W 2006 r. Dowódca amerykańskiego kontyngentu w Iraku, generał David Petraeus, nakazał swoim wyższym oficerom przestudiowanie instrukcji T. Lawrence'a dotyczących komunikowania się z plemionami beduińskimi za podbicie umysłów i serc narodu irackiego, chociaż w tym czasie Irak miał tylko 2% ludności.
Cóż, korzenie przemocy oparte na niezwykle ekskluzywnej interpretacji islamu prowadzą do trzech obszarów - systemowego (przyczynami tego zjawiska są przede wszystkim społeczne i społeczno-ekonomiczne choroby społeczeństwa), polityczne (tutaj i wspólne historycznie zdeterminowane napięcia w stosunkach między światem islamu a Zachód, nierozwiązany konflikt arabsko-izraelski i interwencja militarna Zachodu, zwłaszcza Stanów Zjednoczonych) oraz religijny i kulturowy (wpływ salafizmu, idee teoretyków dżihadu itd.).
Wracając do kwestii „awansu” terrorystów z IG, zauważam, że ich wykwalifikowani agenci specjalizujący się w sieciach społecznościowych początkowo szczególnie zakochali się w Facebook ze względu na jego bogate możliwości komunikacyjne, w tym strony fanów itp. Według amerykańskich ekspertów Jessiki Stern i J. M. Berger, IG z góry założyli swoje konta na Twitterze (@islamicstatee) i Facebook, dwa tygodnie przed oficjalnym ogłoszeniem kalifatu. W ostatnich miesiącach terroryści zaczęli wykorzystywać Twittera bardziej niż Facebook i YouTube. Nic dziwnego, że amerykańscy eksperci od terroryzmu zaczęli mówić o „brygadach elektronicznych”.
D.B. Malysheva: Dziś równowaga sił i interesów w konflikcie syryjskim i wokół tak zwanego „państwa islamskiego” jest bardzo myląca. Kim są główni polityczni gracze w syryjskich i innych konfliktach na Bliskim Wschodzie? Jak korelują tu czynniki wewnętrzne i zewnętrzne?
V.V. Naumkin: Wszystko zawsze było na Bliskim Wschodzie i, obawiam się, będzie zdezorientowane w najbliższej przyszłości. Aby rozwikłać najbardziej skomplikowane sploty sprzeczności, zawiłości interesów wielu grup, zwłaszcza w bardzo podzielonych, głęboko podzielonych społeczeństwach, potrzebujemy profesjonalnej erudycji i wielkiej odwagi. Mogę tylko spekulować. Aby zrozumieć, co dzieje się w Iraku i Syrii, gdzie ma siedzibę IG, należy wziąć pod uwagę rolę (choć skromną) i interesy wszystkich grup społecznych - społecznych, etnicznych, religijnych, plemiennych i klanowych, zawodowych, korporacyjnych itp. . Wiele z nich wciąż pozostaje poza zasięgiem wzroku naszych naukowców.
Podam prosty przykład. Coraz większą rolę w procesach zachodzących w tej strefie odgrywają Kurdowie, a nasze kurdyjskie studia podupadają. Ilu specjalistów w Moskwie, z wyjątkiem samych Kurdów, może mówić w swoim języku? Niedawno dowiedzieliśmy się co najmniej o jezydach (w Iraku jest około pół miliona ludzi, żyją, nawiasem mówiąc, w Rosji), którzy zostali poddani straszliwym prześladowaniom ze strony IG lub Turkomans (i tylko Irak liczący co najmniej dwa i pół miliona mieszkańców). Ale kto słyszał, na przykład, o tak małej, ale starożytnej grupie etniczno-wyznaniowej, jak kakao, mieszkającej w prowincjach Sulaymaniyah i Halabja na północy Iraku? Zwykle są uważane za sektę. Przez wieki Kakai zachowywali swoje starożytne wierzenia i tożsamości odmienne od innych, chociaż często kojarzą się z Kurdami. Jedna część kakao uważa swoją religię za pochodną islamu (być może ze strachu przed atakiem islamskich ekstremistów żyjących w pobliżu ich siedlisk w Kirkuku i Mosulu), druga nie uważa się za muzułmanów (jest to bliższe prawdzie).
Ale jeśli kakao jest mało, Shabak (inna grupa) w Iraku to około 300 tysięcy ludzi i mówią w swoim własnym języku. Shabak - muzułmanie, około 60% szyitów, 40% sunnitów. Myślę, że nie wszyscy wiedzą, do czego należą Asyryjczycy lub Chaldejczycy. Myślę, że okresowe powtarzanie projektów w historii, by stworzyć państwowość w regionie opartą na ponadnarodowej, ściśle religijnej tożsamości, tłumaczy się między innymi chęcią umocnienia podzielonego społeczeństwa, w którym grupy etniczne, plemiona i klany były od wieków wrogie, by zjednoczyć swoje różnorodne części . Oczywiście różnorodność kulturowa i cywilizacyjna nie jest katastrofą, ale bogactwem, ale muszą być odpowiednio zarządzane i skutecznie zarządzane.
Ale nawet dziś istnieje wiele projektów opartych na tożsamości religijnej, w tym bardzo udanych, takich jak na przykład velayat-e fakih w Iranie. Istnieje szereg grup próbujących wskrzesić zmarłego kalifata w obliczu najtrudniejszych wyzwań stojących przed światem islamskim. GI stoi w tym szeregu - straszny, niezwykle terrorystyczny, ale nadal projekt budujący państwo. Ta grupa, która zdołała kontrolować dużą część terytorium Iraku i Syrii, jest jednym z głównych graczy w konflikcie syryjskim. Mam nadzieję, że te kilkadziesiąt państw, które nadal bezskutecznie walczą z tym przerażająco antyludzkim wykształceniem (nawiasem mówiąc, nie mając własnego samolotu lub systemów obrony powietrznej), nadal będzie w stanie go zlikwidować, ale wierzę, że projekt kalifatu nie umrze jak również sam radykalizm, ponieważ wszystkie te powody, które go powodują, pozostają.
Cóż, jeśli kontynuujesz rozmowę o głównych graczach politycznych w Syrii, to także siły rządowe przeciwstawiają się IG i całemu blokowi lojalistów w społeczeństwie. Rola podmiotów zewnętrznych jest świetna w tym konflikcie. W Syrii powstała trzypiętrowa struktura konfliktu, w dolnej części której różni gracze - państwowi i niepaństwowi - przeciwstawiają się sobie w starciach zbrojnych, a nie tylko siły rządowe i zwolennicy ich milicji i rozmaite grupy zbrojne walczą ze sobą z grup świeckich zorientowanych byłych wojskowych i policyjnych oficerów grupom terrorystycznym o złowrogich potworach. Zagraniczni najemnicy dżihadystów walczą po stronie niektórych, wolontariusze zaproszeni przez rząd to inni. Jednak różne grupy opozycyjne i terrorystyczne są w stanie wojny ze sobą, na przykład - IS z „Dzhabkhat an-Nusroy” lub tym samym „an-Nusra” z „Ahrar ash-Sham”.
Drugi poziom to konflikty między podmiotami regionalnymi, z których każdy sponsoruje pewne siły w kraju i realizuje własne cele geopolityczne. Tu rozgrywa się szczególnie ostry konflikt między Iranem a Arabią Saudyjską, który spotkał się w walce nie tylko w syryjskim miejscu, ale w niemal całym bliskowschodnim teatrze akcji. Jak trafnie, choć przesadnie, jeden z moich amerykańskich kolegów powiedział: „Rijad i Teheran wydają się gotowi do walki w Syrii do ostatniego Syryjczyka”. Turcja wydaje się być całkowicie zafascynowana opozycją syryjskich Kurdów.
Wreszcie, na trzecim poziomie, globalne mocarstwa konfrontują się z przyjacielem, przede wszystkim z Rosją i Stanami Zjednoczonymi, chociaż w ich stosunkach oprócz rywalizacji występują elementy współpracy określone przez wspólne wyzwania i zagrożenia, a także wspólna odpowiedzialność za losy świata.
VG Khoros, D.B. Malysheva: Nie możemy nie pytać o Rosję i jej wysiłki na rzecz powstrzymania globalnego zagrożenia terrorystycznego. Oczywiście motywy takiej aktywności na Bliskim Wschodzie są dość zrozumiałe i wyjaśnione przez rosyjskiego prezydenta. Czy jednak, Pana zdaniem, zaangażowanie Rosji w sprawy Syrii: czy jest to dobrze obliczony krok lub działanie o nieprzewidywalnych konsekwencjach? Czy operacja syryjska stanie się drugim Afganistanem? Jak daleko jest gotowa Rosja do pomocy władzom syryjskim? Czy działania wojskowe przeciwko terrorystom przybliżą nas do naszych zachodnich partnerów lub odwrotnie? Czy wzmocnią naszą pozycję i wpływy w świecie arabskim?
V.V. Naumkin: Rosja była zaangażowana w sprawy Syrii od samego początku wewnętrznego konfliktu syryjskiego, ale dopiero niedawno to zaangażowanie weszło w aktywną fazę, kiedy rosyjski VKS rozpoczął się na syryjskim niebie na zaproszenie oficjalnej operacji w Damaszku przeciwko IG i innym grupom terrorystycznym. Gdyby nie Moskwa, nie wykluczam, że Damaszek byłby już stolicą pseudo-kalifatu IG.
Niestety, nie wszystkie państwa regionalne rozumieją nasze działania, a ponadto ich cele są zniekształcone, zwłaszcza przez tych, którzy są przyzwyczajeni do wykorzystywania terrorystów do realizacji swoich celów geopolitycznych. Pamiętam, jak w lipcu 2014 r., Krótko po zdobyciu Mosulu, w przemówieniu w Londynie były szef MI 6, Richard Diarlav, powiedział, że saudyjska polityka wobec dżihadystów ma dwie sprzeczne motywacje: strach przed możliwymi działaniami dżihadystów w królestwie i pragnienie ich użycia przeciwko państwom szyickim za granicą. Według jego słów, dla Saudyjczyków „wszyscy bojownicy, którzy potrafią skutecznie przeciwstawić się szyitom, są bardzo atrakcyjni”. A dziś, pomimo wszystkich zwrotów akcji w saudyjskiej polityce, kierownictwo tego kraju wciąż ma obsesję na punkcie idei osiągnięcia reżimu sunnickiego w Syrii za wszelką cenę. Tak jak Turcja ma obsesję na punkcie zapobiegania uniemożliwianiu rozszerzonej autonomii kurdyjskiej w Syrii wzdłuż jej granicy.
Islam - dzisiaj
Jeśli znajdziesz błąd, zaznacz tekst i naciśnij Ctrl + Enter.
Gdzie może prowadzić ten trend - do trzeciego świata?Innymi słowy, terroryzm islamistyczny ma powody sytuacyjne lub bardziej fundamentalne, lub oba?
Jaka jest twoja opinia na ten temat?
Czy chrześcijaństwo lub judaizm winą za paranoiczne konstrukcje takich pseudo-ekspertów?
Kiedy Europejczycy podbili Amerykę lub Australię, w których zabili lub peretravili (jak w Tasmanii) dużą część ludności tubylczej, nie byli chrześcijanami?
Czy to możliwe, że przemoc jest rekompensatą za opóźnienie, wynikającą z braku możliwości reagowania na naprawdę trudne problemy i wyzwania globalizacji?
Kim są główni polityczni gracze w syryjskich i innych konfliktach na Bliskim Wschodzie?
Jak korelują tu czynniki wewnętrzne i zewnętrzne?
Ilu specjalistów w Moskwie, z wyjątkiem samych Kurdów, może mówić w swoim języku?